piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 11

"Je­den po­całunek mężczyz­ny może złamać całe życie kobiety".
Oscar Wilde


5 lutego 2011 roku

       Wielkimi krokami zbliżał się termin zero, a dokładniej powrót do Polski, aby zdać egzaminy. Nawet nie sądziłam, że ten czas tak szybko mi zleci. Mimo tego, że w rodzinnym mieście czekała na mnie zmora o imieniu sesja, to jednak byłam zadowolona z tego, że tam jadę. W końcu znów zobaczę rodzinę i znajomych. W końcu, choć na trochę wrócę do dawnego życia. Życia, do którego mimo wszystko tęskniłam.
        Wracałam do Polski na pięć dni. Postanowiłam, że nie będę tłukła się taki kawał samochodem – w końcu nie będę tam długo. Tak, więc jutro z samego rana mam samolot do Gdańska. I muszę to przyznać, ale najnormalniej w świecie się boję. Pierwszy raz czeka mnie lot w samotności. Nigdy nie lubiłam tego środka transportu. Zawsze siałam niepotrzebną panikę. Jutro będę musiała jakoś się ogarnąć, aby nie narobić sobie obciachu wśród innych pasażerów. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że nie wykituje w powietrzu.
        Paul dał mi przed wyjazdem dzień wolny. Uznał, że jestem kobietą i że potrzebuję całego dnia, aby się zorganizować i spakować potrzebne rzeczy. Na początku go wyśmiałam. Jednak, kiedy dzisiejszego poranka otworzyłam oczy, wiedziałam, że szykuje się katastrofa. Jak niby miałam się zmieścić w jedną walizkę i bagaż podręczny? W myślach dziękując Paulowi za cudny pomysł – w życiu się przed nim nie przyznam, że miał rację – zabrałam się za segregację rzeczy. Około południa w moim mieszkaniu panował totalny i niekontrolowany burdel. Pokój wyglądał, jakby przeszło przez niego tornado. Patrząc na rozrzucone książki i ubrania, wątpiłam czy w ogóle uda mi się to wszystko jakoś ogarnąć.

        Wróciłam do stołu. Usiadłam na krześle. Jednym ruchem zrzuciłam leżące na stole ubrania, na podłogę. Na ich miejscu znalazł się kubek z parującą kawą. Przybliżyłam komputer do siebie i spojrzałam na uśmiechniętą twarz przyjaciółki. Jak się okazało Julka też dzisiaj ma wolne i obie wisiałyśmy na swoich laptopach od dobrych dwóch godzin.
- Ale masz minę – odezwała się Julia. – Jakbyś jechała na pogrzeb.
- Nie wiem, jak mam się spakować.
- Jak to, jak? Normalnie.
- Nie mieszczę się! – warknęłam, robiąc kwaśną minę. Julka zachichotała pod nosem. – Jadąc do Dortmundu miałam dużo miejsca w samochodzie, więc problemu nie było.
- Bo problemu nie ma – odparła. Uniosłam brwi do góry. – Czy ty tylko w pracy potrafisz być zorganizowana?
- Zejdź ze mnie.
- I tu cię mam – rzuciła, machając w moją stronę palcem. – Zrób sobie listę najpotrzebniejszych rzeczy. Reszta zostaje w domu. Jak się okaże, że nadal się nie mieścisz w walizkę, to zmniejsz listę. W końcu w Gdańsku też masz, w czym chodzić, a jak nie to poratuję cie jakimiś spodniami, czy bluzką – ciągnęła z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Lista tak?- Julka kiwnęła głową. – Dobra. Zobaczymy czy ta twoja metoda się sprawdzi. – Rozejrzałam się po pokoju. – Muszę tylko znaleźć jakąś kartkę i długopis.
- Lena? – Usłyszałam jej głos, kiedy zanurkowałam pod stół. Wygrzebałam czystą kartkę wśród stery notatek. Następnie na czworaka dopełzłam do kanapy, na której znalazłam długopis.
-Jestem i mam wszystko – powiedziałam zadowolona, machając długopisem i kartką. Czułam, jak włosy sterczą mi na głowie. Na twarzy pojawiły się rumieńce.
- Ktoś tu ma słabszą kondycję – skwitowała Julka. – Powinnaś wrócić do biegania.
- Pomyślę nad tym, ale najpierw – ponownie machnęłam długopisem. – Lista rzeczy do zabrania.
- To zaczynamy…
- Co?
- Pomogę ci – zaoferowała się, a ja kiwnęłam głową. – Musisz mieć tak… Majtki, skarpetki – ich odpowiednią ilość. Na pewno szczotkę do włosów i do zębów – choć możesz sobie ją kupić w Gdańsku… Kosmetyczka, jakieś łachy na egzaminy, no i książki… Co?
        Od dłuższej chwili wpatrywałam się w Julkę, jakby była kosmitką. Dziewczyna uniosła brwi do góry i wlepiła oczy w monitor.
- No, co?!
- Może jeszcze szybciej – odparłam. – Nie nadążam za twoim tokiem rozumowania. Tak skaczesz, że… 
        Nie zdążyłam dokończyć zdania, a Julka prychnęła pod nosem. W tym momencie w pokoju rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Rozejrzałam się po pokoju, szukając jego źródła. Wstałam i szybko podeszłam do kanapy. Pod poduszką znalazłam komórkę. Odebrałam, nawet nie patrząc na wyświetlacz.
- Tak?- Usiadłam na krześle.
- Cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
- Pewnie, że nie. Mam dzisiaj wolne.
- Kto to? – zainteresowała się Julka. – No, kto?
Łukasz – wystukałam imię dzwoniącego na klawiaturze, tak aby Julka mogła to odczytać. Zrobiła wielkie oczy i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. 
Umów się z nim! – odpisała, a ja machnęłam na nią ręką.
- Dobrze się składa. Może dasz się wyciągnąć na obiad?
- Dzisiaj?
- Tak- odpowiedział i taką samą odpowiedź zobaczyłam na ekranie. Pokręciłam głową. Zaraz zacznę odpowiadać nie temu, komu trzeba.
Umów się! – kolejna wiadomość od Julki.
- Dzisiaj. Będzie też Agata i Kuba. Błaszczu twierdzi, że miałaś do nich wpaść przed wyjazdem do Polski.
- Nie dałam rady.
Umów się z nim! – pojawiło się na ekranie.
- To może pojawisz się na dzisiejszym obiedzie?
Umów się z nim do cholery! – napisała Julka, a ja zobaczyłam jej zaciętą minę. Wiedziałam, że przyjaciółka nie popuści.
- Jezu – mruknęłam pod nosem.
- Coś się stało? – zapytał Łukasz.
- Nie. W porządku – odpowiedziałam szybko. – Z chęcią pójdę z wami.
- Super.
- Gdzie się spotykamy?
- O piątej w restauracji La Paz. To na Hansastrasse 30.
- Chyba wiem, gdzie to jest – powiedziałam, notując adres i nazwę lokalu na kartce.
- W razie problemów, dzwoń.
- Jasne. W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia. 
        Rozłączyłam się i spojrzałam na przyjaciółkę, która trzymała kciuk w górze.
- Powaliło cię – odparłam, obracając w dłoniach długopis.
- Czyż nie jestem przekonywująca? – zapytała Julka. Przekręciłam oczami. – Przynajmniej nie będziesz kisić się w domu.
- Jakbyś nie wiedziała, to mam co robić.
- Nie dramatyzuj – odparła. – Gdzie idziecie?
- Idziemy do jakieś restauracji.
- Dla mnie bomba. Pogadacie sobie i jak tego nie zepsujesz, to może będzie romantycznie.
- Jezu, przestań. Czy ty chcesz mnie wepchnąć w jakiś związek bez przyszłości?
- Ty musisz wyluzować – skwitowała Julka. – Bo zostaniesz narzekającą starą babą z siedmioma kotami.
- Musisz wiedzieć jedno, że dzisiaj nie idziemy na spotkanie sam na sam. Będzie z nami Kuba i Agata.
- To nic nie zmienia.
- Wyluzuj, naprawdę – odparłam, łapiąc za kubek z kawą. – I nie wpychaj mnie w ręce Piszczka.
- Bo, co? Walniesz focha?
- Tak, takiego na kilometr, a ty będziesz mnie błagać o przebaczenie – powiedziałam z udawaną powagą. Julka spojrzała na mnie uważnie, a następnie obie zaczęłyśmy się śmiać.

        Byłam pewna, że podczas mojego zwiedzania Dortmundu, musiałam minąć restaurację La Paz. Jednak, aby w stu procentach trafić na miejsce i nie spóźnić się, prześledziłam dokładnie drogę na mapach w Google. Po jakiś piętnastu minutach byłam przekonana, że trafię do celu. Zresztą nie oszukujmy się, z taką pomocą tylko kompletny idiota by się zgubił.
        Wiedziałam, że w centrum Dortmundu dłużej zejdzie mi szukanie wolnego miejsca parkingowego niż sam dojazd, tak więc zrezygnowałam z samochodu. Postanowiłam, że pojadę komunikacją miejską. Wyszłam z domu odpowiednio wcześniej, aby się nie spóźnić. Na szczęście nie padało, ani nie wiało, więc szło się całkiem przyjemnie. Do centrum dotarłam po dwudziestu minutach. Teraz musiałam tylko znaleźć restaurację. Odtwarzając trasę, którą wyrysowało mi Google, ruszyłam przed siebie.
         Przeszłam przez plac i skręciłam na prawo. Wtedy usłyszałam znajomy głos tuż za swoimi plecami.
- Lena! - Odwróciłam się. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Odwzajemniłam go.
- O! Cześć. – Łukasz zrównał się ze mną i oboje ruszyliśmy w stronę restauracji.
- Jak widzę nie miałaś problemu z dotarciem.
- Nie, ale musiałam trochę się wspomóc – odparłam, chowając dłonie do kieszeni. – Dzięki za zaproszenie.
- Mam tylko nadzieję, że nie oderwaliśmy cię od nauki.
- Nauki już mam po dziurki w nosie – powiedziałam szybko, a Piszczek zaśmiał się. – Dziś i tak nie zmierzałam niczego powtarzać.
- Odstresujesz się.
- Dokładnie.
- Na długo wracasz do Polski?
- Pięć dni. Wylatuję jutro z samego rana, a wracam dziesiątego wieczorem.
- Myślałem, że będziesz tam dłużej.
- Zdam, co muszę zdać i wracam do pracy.
         Z daleka zobaczyliśmy Agatę. Blondynka stała z rękami w kieszeniach i rozglądała się na boki. Jej policzki były zaczerwienione. Nigdzie nie było widać Kuby. Kiedy tylko znaleźliśmy się w zasięgu jej wzroku, uśmiechnęła się szeroko.
- Jesteście na czas – powiedziała zadowolona.
- Gdzie Kuba? – zapytał Łukasz.
- W środku. Zajął nam stolik – odpowiedziała, wskazując drzwi.
- Ale cię urządził – skwitował Piszczek i ruszył w stronę wejścia. – Jaśnie pan sam nie mógł zostać na zewnątrz?
         Wymieniłam spojrzenia z Agatą i z uśmiechami na ustach poszliśmy za Piszczkiem. Ten otworzył drzwi i przepuścił nas pierwsze. Gdy tylko weszliśmy do lokalu, uderzyło w nas ciepło, a także zapachy dań, które serwowali kelnerzy. Poczułam, że naprawdę zgłodniałam.
- Tam jest – powiedziała Agata, wskazując prawie ostatni stolik po lewej stronie.
        Jak na rozkaz, ruszyliśmy jeden za drugim w stronę Błaszczykowskiego. Stoły w lokalu były tak ustawione, że nie trzeba było przeciskać się między nimi. Szło się prosto i nic nie zagradzało ci drogi. Jasne światła jarzyły się pod sufitem, oświetlając brązowo kremowe wnętrze.
- Cześć. – Kuba poderwał się z miejsca, aby się z nami przywitać. – Zająłem nad dobrą miejscówkę.
- A Agatę wystawiłeś na mróz – odparłam, zezując w jego stronę. – Błaszczykowski masz minusa.
- Ty też masz minusa – odparł, machając w moją stronę palcem. – Miałaś do nas wpaść, a ty się zapadłaś pod ziemię i nie dawałaś znaku życia.
- Siadaj i daj jej spokój – rzuciła Agata, zajmując miejsce obok męża. – Była zajęta.
- Czuję się dotknięty – ciągnął swoje Kuba.
- Jak zrobi te swoje smutne oczy, to odwróć głowę – poinstruował mnie Piszczek, a ja zaczęłam się śmiać. – Na mnie to już nie działa, ale z tobą to nie wiadomo.
- I ty przeciwko mnie – odparł Kuba, zezując na przyjaciela. Następnie przeniósł wzrok na mnie. – Ale tak, moja kochana żona ma rację. Byłaś zajęta, uczyłaś się i pracowałaś, więc teraz ci odpuszczam. Ale pamiętaj – znów machnął na mnie palcem – to jest ostatni raz.
- Zapamiętam – odpowiedziałam, siadając obok Łukasza.
- Świetnie.  To, co? Jemy?

       Jedzenie w La Paz było znakomite. Nic więc dziwnego, że nasz pobyt przedłużył się o jeszcze jeden posiłek, a mianowicie deser. Kiedy wyszliśmy z restauracji, najedzeni i zadowoleni, na dworze było już ciemno. Staliśmy jeszcze pod lokalem, pogrążeni w rozmowie. W końcu postanowiliśmy, że czas się rozejść.
- Idziemy na postój taksówek?- zapytał Kuba.
- Ja się przejdę – oznajmiłam. – Nie mam daleko, a spacer dobrze mi zrobi.
- Jest już ciemno- rzuciła Agata.
- Ale nie późno. Nic mi nie będzie. Nieraz łaziłam po Dortmundzie sama.
- Odprowadzę cię – zaoferował się Piszczek.
- Nie musisz, serio. Zresztą nie masz po drodze.
- I tak cię odprowadzę – odparł, wzruszając ramionami. Kuba uśmiechnął się szeroko.
- Co ty się tak szczerzysz? – zapytała Agata, unosząc brwi do góry i wpatrując się w swojego męża.
- Szczerzę się, bo wiem, że Lena dotrze do domu cała i zdrowa – odpowiedział, obejmując ją. – Idziemy?
- Idziemy – odpowiedziała, choć nadal zerkała na niego podejrzliwie. – Trzymajcie się i do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
- Powodzenia na egzaminach – odparł Kuba, puszczając do mnie oczko.
- Nie dzięki.
- Powodzenia i do zobaczenia- zawtórowała mu Agata. – Na razie Łukasz.
- Na razie – rzucił szybko Piszczek.
        Błaszczykowscy ruszyli na prawo, a ja i Łukasz na lewo. Przez chwilę szliśmy w milczeniu. W końcu z daleka zamajaczył nam plac ze słynną fontanną, przy której zaliczyłam wielką glebę, podczas naszego pierwszego umówionego spotkania. Zerknęłam na Łukasza, który uśmiechnął się pod nosem.
- Jezu, nic nie mów – powiedziałam, zakrywając dłonią twarz. - Nadal, jak sobie o tym przypomnę, to boli mnie pewna część ciała.
- To był bardzo widowiskowy upadek – skwitował Łukasz ze śmiechem. – Z dobrym komentarzem na koniec.
         Spojrzeliśmy na siebie i oboje w tym samym momencie zaczęliśmy się śmiać. Kiedy się uspokoiliśmy, znów utkwiłam w nim zaciekawiony wzrok.
- Co? –zapytał. – Mam coś na twarzy?
- Zastanawiam się tylko, kiedy ty zaliczysz swój widowiskowy upadek.
- Ja się nie przewracam.
- Nie?
- Nie.
- A na boisku?
- Na boisku się nie liczy. 
         Zdążył dokończyć zdanie i poślizgnął się. Jednak Łukasz ma lepiej rozwiniętą koordynację ruchową i równowagę niż ja. Nie przewrócił się, tylko zachwiał. Potem pewnie stanął na nogach. Ja instynktownie złapałam go za rękę, aby w jakiś sposób uniemożliwić wywrotkę, co jak się okazało, było zupełnie zbędne.
- A nie mówiłem, że ja się nie przewracam – powiedział zadowolony.
- Zobaczymy panie pewny siebie – odparłam.
         Łukasz spojrzał na nasze złączone ręce. Szybko puściłam go i znów ruszyliśmy przed siebie. Ponownie między nami zapanowała cisza. Na szczęście minęła równie szybko, jak poprzednia.

        Śmiejąc się, dotarliśmy na moją ulicę, a potem pod mój blok. Przez chwilę rechotaliśmy pod nosami. Potrzebowaliśmy chwili, aby móc normalnie rozmawiać. Łukasz uspokoił się jako pierwszy, ja potrzebowałam jeszcze kilkunastu sekund. W końcu z lekkim uśmiechem na ustach, spojrzałam na niego.
- Dzięki za odstawienie mnie do domu- powiedziałam. Łukasz odwzajemnił uśmiech.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Było naprawdę fajnie.
- Popieram. Było naprawdę fajnie.
- Do zobaczenia – odparłam i zrobiłam coś, czego nigdy wcześniej nie zrobiłam. Wspięłam się na palce i objęłam go. Poczułam jego dłonie na plecach i talii. Do nosa doszedł zapach jego perfum.
- Do zobaczenia i powodzenia na egzaminach – powiedział dużo ciszej. 
         Oderwałam się od niego i spojrzałam w te jego niesamowicie błękitne tęczówki, które teraz wyglądały na nieco ciemniejsze niż zawsze. I ta chwila wystarczyła, aby mój mózg zmienił się w totalną papkę. Nawet nie zorientowałam się, kiedy stało się coś dużo bardziej poważniejszego niż zwykły pożegnalny uścisk.
         Twarz Łukasza znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Mój mózg zaczął rozpaczliwie wrzeszczeć, abym się odsunęła, ale reszta ciała nie chciała go słuchać. Zamknęłam oczy. Kiedy poczułam jego usta na swoich, mój mózg zamilkł. Znów doszedł do mnie zapach jego perfum, który teraz podczas pocałunku wydawał się być jeszcze bardziej intensywny i bardziej przyciągający niż wcześniej. Jego usta powoli błądziły po moich. Dotknęłam opuszkami palców jego policzka. Miałam wrażenie, że stoimy tam z dobrą godzinę, choć z pewnością minęło tylko kilkadziesiąt sekund.
        Odsunęłam się i przez chwile nie wiedziałam, co mam zrobić. W końcu mój mózg zaczął na nowo pracować. Spojrzałam na niego. Stał i wpatrywał się we mnie.
- Lepiej już pójdę – wydusiłam. – Powinnam cię zaprosić na górę, w końcu dojście tutaj nam trochę zajęło, ale… - Łukasz uśmiechnął się. – Ale… - Brawo mózgu, rób ze mnie idiotkę.
- Nie ma sprawy. Rozumiem.
- Punkt dla ciebie, bo ja sama nie rozumiem – pomyślałam, a następnie lekko uśmiechnęłam się.
- Przepraszam – odparłam.
- Nie masz, za co. Jest późno, a ty musisz się spakować i wstajesz z samego rana. Zresztą sam powinienem się zbierać, bo jutro rano mamy trening.
- Dzięki.
- W takim razie zobaczymy się po twoim powrocie.
- Tak. Do zobaczenia. - Uśmiechnęliśmy się do siebie, a następnie każde z nas ruszyło w swoją stronę. 

***
Kolejna część za nami. Tak się zrobiło ckliwie i romantycznie, że trzeba Lenę wysłać na jakieś dłuższe wakacje, co by dziewczyna nam trochę ochłonęła :D Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. 

Po tej całej akcji Piszczu-Lena, złapaliśmy piłkarza i chcieliśmy się dowiedzieć, co on myśli na ten temat. Reakcja poniżej.













Na początku się zawstydził i nie chciał z nami rozmawiać. Jednak widząc, że nie mamy złych zamiarów, zgodził się udzielić krótkiego komentarza do zaistniałej sytuacji.

My: Łukasz i jak, było gorąco?














Łukasz: Uuuh, było. Wykorzystałem swoją okazję... Ale co ja tu dużo będę mówił.


Pozdrawiam!
A i chłopaki też :D

12 komentarzy:

  1. Hahah.. no ja prawdziwa kobieta! HYhy.. pakowanie, ehh. Lista? Hmm.. chyba muszę wypróbować XD + AAA!! Umówiła się z Piszkiem<3 no i Kubą oraz Agatą, ale z Łukaszem! ^^ Awwwwwwhh.. a na koniec pocałunek! <33 No to czekam na kolejne!! ^^
    + http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/23-rozdzial/ - ZAPRASZAM :D

    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tam od razu ochłonąć, jeden mały całus i to z kim! W dodatku Piszczu tak pięknie pachnie a już of samego zapachu, dobrych, męskich perfum można dostać zawrotu głowy :D
    Kuba jest niemożliwy! Uwielbiam go w Twoim opowiadaniu i Agatę też, idealnie do siebie pasują.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 10 tknę na Obsesji :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Tamtaramtamtam! Boże od rana naśladuje różne dźwięki z różnym skutkiem. Ale wracając Kuba tu jest na prawdę dobrym duchem i człowiekiem, który poczuciem humoru poruszy nawet trupa. I Julka też miała racje co do spotkania. Lena może sie zapierać ale ja mówię! Ona ma coś do Piszczka, Piszczek ma coś do niej. Inaczej przylałaby mu aż by huczało. Jednakże to takie buzi na do widzenia jest wskazane i Ci powiem, że na pewno będzie jej sie dziwnie siedziało w Polsce :D

    Pozdrawiam i zapraszam na naprawimy-to.blogspot.com na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuuubuś - ahhhh się szczerzy - no to już miałam pewne podejrzenia co później potwierdziłaś.
    Zaczęło się coś dziec ! Nie mogę się doczekac aż Lena wróci do Dortmundu i go spotka. Ciekawe co zrobi ? I oni na bank mają się ku sobie !!
    Oj Lenkę czeka ciężki czas !


    Pozdrawiam i zapraszam na nowy na http://milosc-w-chmurach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na ostatni rozdział na szukamy-sie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i kolejną walkę Aśka - Michał na corka-trenera.blogspot.com :)

      Usuń
  6. Sprawdź czy 13 u mnie jest pechowa ;)
    Zapraszam http://mijamyyyyysie.blogspot.com/2013/11/13.html
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. KIEDY COŚ NOWEGO U CB?:*
    http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/25-rozdzial/ - ZAPRASZAM :D

    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń
  8. HEJ :*
    Wróciłam po dłuższej przerwie :D
    Jeśli masz ochotę to zapraszam :
    http://mijamyyyyysie.blogspot.com/2014/01/14.html

    + aktualizacja twórczości
    http://mijamyyyyysie.blogspot.com/p/tworczosc-autorki.html


    ps. Kiedy wrócisz ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadłam żeby zawiadomić, że na czterech blogach pojawiły się nowości. (Na Ensueno już dwa nowe rozdziały) po jednym na Tres metros..., Obsesji i Nad przepaścią :) Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na 15 rozdział :-)
    http://mijamyyyyysie.blogspot.com/2014/01/15.html

    OdpowiedzUsuń